Loading

Pacyfik - Samoa

SAMOA

Rybka złowiona w Pago Pago (przynęta ; kokos)Fidżi. Port Suva. Cudowne jedzenie w restauracji na zacumowanym statku. Ponadto w Suva czuję się jak Johny Bentall z Mrocznego Krzyżowca i tylko Marie Hopeman brak.

Amerykańskie Samoa... no cóż, stojąc w porcie Pago Pago złowiłem najbardziej kolorową rybę swojego życia. Niestety, rodowici Samoańczycy, którzy byli moją załogą stwierdzili, że to rybka niejadalna.

W zwykłym Samoa miałem okazje powspinać się na palmę. Tutaj ludzie są wszyscy uśmiechnięci od ucha do ucha,  mimo że według europejskich standardów bieda tutaj aż piszczy.... ze swojej biedy. Ale kobiety tu noszą orchideę we włosach, a ja sam załapałem się na naszyjnik z tychże. W ogóle Samoa, jeśli zamknie się oczy by nie oglądać biedy, pachnie cała orchideą. Kiedyś poprosiłem swoich podwładnych, znających się na rzeczy, by zakupili dla mnie kokosy i papaje. Wiadomo , tubylcy najlepiej wiedzą, które to owoce są najlepsze. Drugi mechanik Oti przyniósł mi żądane owoce z własnego ogródka. W życiu nie widziałem tak dużych papai , które uwielbiam. Z kokosami miałem  problem. Były wielkie jak ludzka głowa, a na filmach widziałem, że rozbić takiego kokosa to wyczyn nie lada. Dwa dni się czaiłem jak podejść do drania kokosa. Dopiero w trzecim dniu pytam się mojego drugiego, jak rozwalić to dziadostwo. A Oti pokazuje mi jedno miejsce w kokosie które można przebić... kciukiem! Ot, głupio się mi zrobiło, ale spróbowałem. Faktycznie! Jest takie miejsce w kokosie, które łatwo robi dostęp do soku, czy jak to inni nazywają, mleczka kokosowego. Z mleczkiem to nie miało nic wspólnego, a sam smak mnie nie powalił na kolana. Powiedzieć można, że byłem wręcz zawiedziony.

Dopiero później dowiedziałem się, że kokos zawiera bardzo dużo cholesterolu, którego jestem wielkim przyjacielem,  nosicielem , więc kokos przestał mi całkowicie smakować.

Samoa to także kraj, w którym najpóźniej ze wszystkich zakazano... spożywania ludzi. Dziwnie się więc tam spacerowało ze świadomością, że jakby co, to w ostateczności, mogłoby się być lokalną przekąską.

Pacyfik to także Hawaje. Tam byłem krótko i pech chciał, że miałem wtedy służbę. Ale prawie posikałem się z radości gdy z pobliskiego, wojskowego lotniska wystartował F-15 i natychmiast poszedł świecą do góry. Do dziś pamiętam jak mój serdeczny kumpel z technikum, który dziś jest generałem WP, potrafił taką F-15, narysować piórem, z detalami do ostatniej śrubki. Omal nie dostałem orgazmu pławiąc się w dźwięku pracującego na dopalaczach, podwójnego silnika. To chyba już zboczenie zawodowe; jak tylko coś daje duży power, to każdy mechanik nie słyszy obezwładniającego organy wszelakie, huku, ale co najmniej symfoniczną uwerturę z londyńskiego Royal Albert Hall.

Gdy kochasz swoja pracę dźwięki nabierają innego znaczenia. Szkoda, że w nowych samochodach nie słychać silnika.... to poezja dla mych uszu. Ale jak ktoś wam mówi, że na słuch to nie chodzi zawór na czwartym cylindrze to… możecie go wyśmiać. Swego czasu mieliśmy wiele samochodowych rajdów w naszym bystrzyckim rejonie i kilku takich speców słyszałem. Teraz wiem, że to były opowieści z… Zielonego Lasu.

Ale najważniejszym jest by kochać swoją pracę. A to się się tylko udaje wtedy gdy praca wynika z Twoich marzeń . Więc twórzcie swe marzenia. Za marzenia nikt nie karze. A jeśli ktoś jest twardy to marzenia się spełnią i praca, choćby najgorsza, nie będzie udręką.

Spotkanie z Bruce'm Lee w Hong Kongu.Do Pacyfiku w mojej branży zaliczamy również południowo- wschodnią Azję. Hongkong tam leży. Ludzie mojego pokolenia pamiętają jak na ekrany kin weszło „Wejście Smoka” z Bruce'm Lee w roli głównej.
Spędziłem w Hong Kongu kilka dni przymusowo czekając na statek i szczęśliwy byłem mogąc na nadmorskiej Alei Gwiazd zrobić sobie zdjęcie pod pomnikiem mojego idola.
Ponadto Hongkong to wspaniałe miejsce, które na trwałe w mej pamięci pozostanie. Niby to już komunistyczne Chiny, ale jednak coś jest, jakby inaczej. A same Chiny to już osobna historia, której się nie da przytoczyć bez odpowiedniego doświadczenia. Byłem w Chinach razy kilka, ale to wciąż za mało by wziąć się za ich opisywanie. Takie są po prostu Chiny.....

  

Ocean Spokojny
Los Angeles - Auckland ,Nowa Zelandia
MV "Itajai Express"
Starszy Oficer Mechanik
A.S. Październik 2012

 

PS . Jest teraz luty roku 2014, a na naszym statku wśród polskiej załogi radosny nastrój zapanował. Panna Justyna, Pan Kamil i Pan Zbigniew już o to zadbali! Jesteśmy w Rio de Janeiro i dumni jesteśmy z naszych rodaków jak jasna cholera. Dzięki Kamilowi, ktoś pięknie napisał, że nareszcie Polska lotnicza biało-czerwona szachownica, tam w Rosji, nie jest umazana w błocie, ale lśni złotem. Dopadłem internetu. Ściągnąłem zdjęcie z Soczi i faktycznie! Stoch ma wymalowane emblematy naszego lotnictwa na kasku. Czapki z głów, panie Kamilu! Lotnicy powinni Panu przyznać co najmniej medal jakiś. W zeszłym roku, jak Stoch zdobywał mistrzostwo świata, tak tego pragnąłem, że zapowiedziałem swojej rodzinie,że jak wygra to jedziemy na wczasy do Zębu czyli jego rodzinnej miejscowości. Kocham góry gdy na nie patrzę, ale nie lubię po nich chodzić (odwrotnie niż moja rodzina). No i Kamil wygrał, a ja musiałem się męczyć łażeniem po górach. Dobrze że teraz mnie nie było w domu, po pewnie musiałbym wejść na... Rysy co najmniej. I to dwa razy! Brrrrrrr!

Lotnicza szachownica jest dla mnie równie ważna jak okrętowa bandera. A dlaczego? Odpowiedź znajdziecie w „Dywizjonie 303”, „Cyrku Skalskiego”, „V jak Victory” i „Wielkich dniach małej floty”. Warto przeczytać, bo wtedy nie będzie się obojętnie przechodziło ani obok okrętowej bandery ani lotniczej szachownicy.

Chwała też pannie Justynie, która mam nadzieje nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Proszę jak niektórzy ludzie potrafią nas ucieszyć nawet na końcu świata. I to są bohaterowie dla naszej młodzieży! Nie warszawskie You Can Dance, czy inne telewizyjne chłamy, wpychające w głowy naszych latorośli sezonowych pseudo bohaterów.

   A czy nie byłoby pięknie, gdyby kiedyś ktoś, zdobył medal na olimpiadzie, a my usłyszelibyśmy, że wychował się w Bystrzycy?

  Zainstalowana rura na mostku i jej nowe zastosowanie w Rio de Janeiro.Wracając zaś do statku. Od kilku dni zajęci byliśmy instalowaniem nowej anteny satelitarnej, która umożliwi nam używanie internetu nawet na środku oceanu. Na mostku musieliśmy zainstalować specjalną rurę, w której umieściliśmy kable. Skojarzenia jednak mieliśmy jednakowe, wszyscy, dlatego dwa dni rurę polerowaliśmy,  by błyszczała najjaśniej na mostku. Rura kable pięknie skryła, a teraz w Rio de Janeiro spróbowaliśmy jej innego zastosowania. Efekt widać na zdjęciu. Ech! Czasami piękne jest życie marynarza...

MV Frisia Rotterdam, Luty 2014
C/E Adam Suski

MV Frisia Rotterdam [źródło: youtube.com]

Kopiowanie, przetwarzanie, powielanie w całości lub w części treści opisu, zdjęć oraz wszelkich elementów graficznych a także przechowywanie w systemach wyszukiwania, umieszczanie na innych (niż bystrzycagorna.pl) stronach www, przekazywanie, przesyłanie czy udostepnianie innym osobom wyżej wymienionych elementów bez zgody właściciela i autora jest zabronione. Ustawa z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. (Dz. U. z 2006r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.)

Kartka z kalendarza


Sobota, 27. Kwietnia 2024
Imieniny obchodzą:
Anastazy, Andrzej, Bożebor, Kanizjusz,
Martyn, Piotr, Teofil, Zyta

Do końca roku zostało 249 dni.
Zodiak: Byk

Kontakt

Administrator
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Teraz na stronie

Odwiedza nas 58 gości oraz 0 użytkowników.

Statystyka

Odsłon artykułów:
3273537